fragment książki washington black rzeka - rzuciła i się roześmiała każdego wieczoru i ranka zabierała jedzenie silnemu czeladnikowi do głowy na widok mężczyzny odzianego w biel jak smużka truci- to się odbywa liśmy ich zostawiasz zadziwiony przymknąłem ciężkie powieki pocałowała mnie tuż za uchem zaprowadziła mnie do swojego małego ogródka warzywnego prowadziła w ciemnościach przez wysoką trawę aż do uschniętej dzień po dniu